Tę wersję tekstu nazywam wersją Alfa, bez cyferek, przynajmniej na razie.
Hobbit obalony - spodobał mi się mimo wymęczających i długich opisów... Świat w nim przedstawiony jest barwny, malowniczy i mimo zła czającego się za każdym rogiem tryskał radością i szczęściem.
Nie co irytującym bywały momenty kiedy tuzin krasnoludów i hobbit zamieniało się w bandę wyrośniętych dzieci nie potrafiących poradzić sobie z zawiązaniem sznurówek, ciągłe narzekania, ociąganie, struganie fochów i wiele innych odpychało (tak jak pojawiające się na ich drodze nowych przeszkód wynikających z ich własnej głupoty).
Lecz mimo to opowieść pozostaje na długo w głowie i pobudza wyobraźnie, wciąż widzę ten ocean drzew Mrocznej Puszczy kiedy to Bilbo wdrapał się na sam szczyt wysokiego drzewa. Bądź pustkowia spod Góry, starego władcę Kruków oraz całej rzeczy innych przygód oraz miejsc jakie odwiedzili.
Pozostawiam wam decyzję czy przeczytać czy też nie, ja za to zabieram się za swoje dzieło.
Pozdrawiam.
C.