piątek, 14 grudnia 2012

154 z 246 dla Pisarzyny Alfa!

Mamy noc z piątku na sobotę, jestem w trakcie prac korekcyjnych nad wersją Alfa projektu Pisarzyny. Ustaliłem sobie, iż od poniedziałku zakończę już wszystko, by we wtorek zająć się złożeniem tego w nieco bardziej przejrzystą formę oraz nazwania jej już Betą, która w całości pojawi się na stronie oraz będziecie mogli pobawić się w moich Betowców, moja od dzieciństwa przyjaciółka, lingwistka, będzie wiodącą Betą owej powieści, ale takimi sprawami zajmiemy się za kilka dni, kiedy już będzie można mówić o końcu prac nad Pisarzyną Alfa.
Do tej pory nie odpuszczam sobie i dziennie poprawiam 15 stron, choć zwykle więcej, zwłaszcza iż następne dwa dni to weekend. W ogóle strasznie dużo się zrobiło do zrobienia na ten ostatni tydzień.
Pozdrawiam.
C.

PS.
Prace trwają!

"Chłopczyk mimo sztywnych ruchów kopał nadlatującą z wysoką częstotliwością piłkę zgrabnie i prawie zawszę w stronę matki. Oboje mieli szerokie uśmiechy na ustach, śmiali się i cieszyli chwilą, nie patrzyli na problemy liczyła się tylko zabawa. Wychowanek jeszcze nie miał pojęcia, że jedno z rodziców niebawem wyjedzie daleko i być może nie wróci."

poniedziałek, 10 grudnia 2012

Panie i Dziewczęta, a także Panowie i Chłopcy...

Dzisiaj, w poniedziałek, także sobie trochę po edytowałem w trakcie dnia.
Stwierdzam generalnie, że to co piszę najgorszym nie jest, a skoro ja to stwierdzam to musi tak być, choć do ideału brakuje wiele...
Zdarzają się w tekście fragmenty, przy których sam siebie zaskakuję i pytam: "Ja to napisałem??", ale są fragmenty: "Niech to koń ściśnie to jest do wyrzucenia". Jednak nic nie wyrzucam, nic nie dodaję (no, generalnie).
Korekta tekstu jest śmieszna, czasem bawi, ale także denerwuje, zwłaszcza kiedy mój komputer po wysłużonych 5 czy 6 latach na warcie odszedł (*) i teraz oczekuję nowego sprzętu, a do tego czasu muszę sobie radzić dzieląc się na trzy z moją siostrą oraz mamusią jej komputerem przenośnym (dlatego teraz moje biurko wzbogaciło się o jeden ekran...
Do sedna jednak zmierzając, myślę nad okładką, przeglądam różne książki w poszukiwaniu natchnienia do obróbki technicznej (indeksy, wstęp, strony pod tytułowe, takie szmery, bajery, które sprawią, iż będę zachwycony tym co powstanie).
W końcu wydrukowane zostanie to w 5 egzemplarzach.

Plan: Skończyć wersję Alfa do świąt, czy się uda? Zobaczymy. Jak na razie dobijam do strony 87 z 247 (na dzień dzisiejszy), spokojnie jest to z interlinią 3.0 aż tak dużo to nie napisałem, ale przyznać muszę, że trochę zawiodłem się jak spojrzałem ile stron to 212 w formacie książki drukowanej. 212 to mało...

Nie nazywam i nie chcę nazywać mojej powieści książką, ponieważ nią nie jest, będzie dopiero kiedy ujrzę ją na papierze!
C.

PS.

"- Dziecko. Zbłądziłeś. Widzę to w Twym sercu – jakby mu zależało na jakimś szarym pisarzynie – choć ze mną, jestem gotów z Tobą porozmawiać. Decyzje o Ścieżce pozostawiam wyłącznie Twojemu sumieniu.
Zgodził się.
Co miał do stracenia skoro i tak był uwięziony we własnym umyśle?
Co za dziwny tydzień, pomyślał…
Ruszyli wolno w stronę ołtarza, na którym stał sakrament, obeszli strażników i wylądowali na środku prezbiterium.
- Popatrz teraz tam – wskazał mu ławy – tam na co dzień siedzi tysiące mężczyzn, kobiet oraz dzieci. Wszyscy przychodzą w jednym celu, aby posłuchać słowa napisanego ręką samego Czempiona. Kierował on wiele tysięcy lat temu tymi, którzy chcieli spełnienia jego dzieła. Oddawali się mu, poświęcali czas, składali ofiary, a on w zamian za to dał im prawdę, dał im obowiązki, dał cel w życiu, znaleźli swoje powołanie, dzięki Niemu. Założył kościół wyznania Stwórcy Potężnego, przy pomocy legionów niebieskich oraz tych co uznali Jego wielkość. A ci którzy się sprzeciwili – wstrzymał na moment monolog by po chwili zakończyć wypowiedź – zapłacili stosowną cenę.
- Zginęli?
- W męczarniach – ekscytował się tym co mówił – Jest cały rozdział poświęcony temu w jednej ze Świętych Ksiąg. Chcesz się zapoznać?"