Szedł już
chodnikiem, na który przed chwilą patrzył z mieszkania. Był umówiony w pewnym
miejscu, o pewnej porze, z pewnym mężczyzną. Teraz wiedział jedynie gdzie i
kiedy. Kierował się w celu dotarcia do punktu kontaktowego na przystanek
autobusowy. Musiał wsiąść w autobus przejechać dwa przystanki, przejść przez
ulicę na prostopadły przystanek, w siąść w tramwaj pojechać dziesięć
przystanków do metra, a stamtąd do centrum. Na dworzec. Tam się właśnie umówił.
W podziemiach dworca centralnego. Starych jak samo miasto, brudnych jak jego
ciemne ulice, a popularnych jak nie jeden zabytek na świecie.
Drogę pokonał błyskawicznie.
Nawet sam się zastanawiał w jaki sposób to zrobił. W końcu nie łatwo dostać się
do centrum z przedmieścia takiej metropolii jak ta. Czekał już na miejscu
umówionym na spotkanie z kubkiem ciepłej herbaty, kartą pamięci z zapisanymi na
niej notatkami oraz z nieodłącznym atrybutem tej postaci – papierosem.
Mijający go
przechodnie nie zauważali jednostki, która zatrzymała się na moment w pogoni
życia. Zajęci byli swoimi sprawami. Pan ze skórzaną teczką śpieszył się by nie
spóźnić się do pracy bo to mogło by skończyć się katastrofą dla całej giełdy
finansowej. Pani w eleganckiej, czarnej i nieco przykrótkie spódnicy kierowała
się ku wejściu na dworzec, gdzie pewnie czekał na nią szef, a może i kochanek.
Pani z dzieckiem śpieszyły się na pociąg, obrączki brak. Mężczyzna w płaszczu,
zatrzymał się obok pisarza i zapytał czy nie ma może przypadkiem ognia. Starszy
mężczyzna też się zatrzymał – i zapytał czy nie ma może jakichś drobnych na
wino. Kobieta w stanowczo wyzywającym stroju szła dumnie….
Zadzwonił telefon. Postać
w skórze o z papierosem odebrała.
- Wyjdź na parking
dworca centralnego, i czekaj. – rozmówca rozłączył się.
- Zapowiada się
ciekawy poranek. – wypuścił dym z płuc, a niedopałek wylądował na podłodze.
Przydeptał go ciężkim butem i ruszył w stronę dworca. Aby po chwili wynurzyć
się na świeżym powietrzu piętro wyżej.
Pod wejście gmachu
podjechał elegancki, czarny samochód. Tak czysty, i błyszczący że aż
surrealistyczny, uwzględniając warunki na drogach oraz pogodę. Przyciemnione okno
z tylnej części samochodu otworzyło się. W środku siedział człowiek nie
wyróżniający się wiele od tych, których widział niedawno wpatrując się w
przestrzeń oczekując spotkania. Postać ubrana była w dokładnie skrojony garnitur, białą koszulę z czarnym krawatem. Na skórzanej
tapicerce leżała walizka. Z perspektywy pisarza nie dało się dostrzec kierowcy,
ani nawet przodu auta.
Pasażer odezwał się
jako pierwszy.
- Wsiadaj.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz