- W takim
razie proszę za mną – nie przyznał, jednak przedmowa Writera nieco go poruszyła
i nie protestował jego słowom – pod blokiem stoi mój samochód pojedziemy, zapłacimy i nie zobaczy mnie pan,
aż do końca miesiąca kiedy to spotkamy się w sprawie kluczy.
- Doskonale
– ruszył w stronę kluczy zostawionych na komodzie nieopodal wyjścia –
powiedzcie mi jeszcze tylko czemu... – spojrzał na drzwi zamknie codziennie
kłódka - … te drzwi, są zamknięte.
Blokady nie
było. Staruszek krzątający się jeszcze po pomieszczeniu gastronomicznym nie
zwrócił uwagi na jego zaskoczenie i szybki krok w kierunku niegdyś białego
pokoju.
Zatrzymał
się na sekundę trzymając za starą klamkę, spoglądał pytająco na staruszka,
który ignorował jego spojrzenie dopijając herbatę.
Popchnął drzwi,
a przed nim znajdowało się teraz kompletnie umeblowane pomieszczenie. Naprzeciwległej
ścianie duże biurko, starej daty tapczan po lewej, na środku krzesło. Naokoło sekretarzyku
półeczki, szafeczki i okna na obu ścianach. Nie mógł uwierzyć, jeszcze wczoraj wchodził
tutaj z Weroniką, a w pokoju nie było jednego mebla. Wszedł nieśmiałym krokiem,
stąpał po woli nie mogąc uwierzyć w to co się dzieje, ani w to co widzi.
Podparł się
o krzesło i rzucił oczami po ścianach.
Nie potrafił
wyjść poskładać tego co widzi z tym co pamięta.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz