czwartek, 22 listopada 2012

Dzień dwudziesty drugi - coś innego - fikcja rzeczywista - 33 259


W kremowy płaszcz ubrana kobieta wysiadła z pociągu. Rozejrzała się na boki w poszukiwaniu informacji o ulicach znajdujących się nad nią. Przymrużyła oczy, poprawiła jasnobrązową torebkę i ruszyła w kierunku lewych schodów.
Pociąg odjechał wypełniając halę nieprzyjemnym dźwiękiem aktywnej maszyny łomoczącej o tory.
*
Po pociągu przetaczał się młody mężczyzna ubrany na wpół elegancko. Z pod czarnego swetra, biała koszula w szerokie krucze pasz tworzyła iluzję trudnego do sprecyzowania koloru. Miał dziwaczna twarz, głębokie oczodoły i nieduże zielone oczy błąkające się w poszukiwaniu odpowiedniego miejsca, obserwował pobieżnie otaczających ich współpasażerów. Przyglądał się podróżnym z zaciekawieniem w prawej dłoni obracając nerwowo telefonem. Dłuższe ciemny błąd włosy z grzywka na bok dodawały mu kobiecości, jasne dżinsowe spodnie i mokasyny również oraz noga na nogę założona.
*
Pociąg telepał i huczał nie dając pasażerom chwili spokoju w trakcie jazdy. Niektórzy zajęci sobą czytali elektroniczne egzemplarze książek, starsi członkowie jadącej społeczności preferowali tradycyjne lektury. Młodsi korzystali z nowoczesności poczytywali na telefonach, cyfrowych wolumenach, inni czytali gazety jeszcze kolejni grali w gry wideo dostępne na ich cybernetycznych zabawkach.
*
Brązowo włosa kobieta przeszukiwała zawartość torebki. Duży, brązowy bagaż mieścił w sobie sporą zawartość jej dobytku. Na sobie miała długa, czarna, puchową kurtkę, a z pod nią różowo-szara chusta, skrywająca ciemnozieloną koszulka z dekoltem. Pod koszulką nie duże upięte w stanik piersi ledwie dostrzegalne pod zimowym zestawem odzieży wierzchniej.
Na prawym oku miała ciemnoróżowy bąbel. Osoba dostrzegająca szczegóły mogła dostrzec degeneracje twarzy spowodowana czynnym paleniem tytoniu, a co za tym zwykle szło wdychaniem smogu. Mimo tego makijaż skrywał większość niedoskonałości i nie wliczając oka oblicze miała ładne. Dobrze się prezentowała podczas powszedniej podróży.
*
Niski, szczupły mężczyzna z cienkimi papierosami w białej paczce skrytymi w lewej kieszeni ciepłej kurtki, wstał gdy przez megafon ogłoszono kolejny przystanek na jego  trasie.
Miał kwadratową, niezniszczoną, dokładnie ogoloną twarz. Stojące, ale ułożone krocze włosy które po skierowaniu się ku wyjściu układał dłonią z pierścieniem na palcu serdecznym.
*
Koniec trasy kolei. Wszyscy pasażerowie jak na rozkaz powstali chwytając swoje manele i kierując się do drzwi, kiedy ostatni z jadących opuścił środek transportu wszystkie wrota zostały otwarte.
Po sprawdzeniu przez obsługę czy aby na pewno nikt nie zapomniał wysiąść z pojazdu. Po krótkiej chwili ruszył z hukiem. Tory zadrżały.
*
Młoda o długich, mocnych włosach panna szła po peronie z bukietem czerwonych kwiatów, skierowanych w stronę ziemi. owiniętych w przezroczysta folie ze złotym zakończeniem.
Oczekujący następnych przejazdów ludzie rozmawiali miedzy sobą w różnych jeżykach. Jednakże przeważał jeżyk narodowy. Kolejne pociągi stawały oraz odjeżdżały. Kolejni mężczyźni i kobiety przemierzali swoje ścieżki.
*
Para dojrzałych kochanków stała pod szerokim filarem obłożonym marmurem. Kobieta przygwożdżona przez ubranego w ciemnozieloną kurtkę do ud kochanka dawała szeptać sobie do ucha mile słowa o jej urodzie, o uczuciach i postanowieniach na wieczór. Uśmiechała się do niego i odpowiadała upewniając go w tym co oboje czują. Obejmowała go chwytając oburącz za głowę i namiętnie całując między tysiącami zwykłych nic nie znaczących dla nich ludzi
*
W sile wieku kobieta w ciemny róż odziana kierowała się wzdłuż peronu poprawiając swoją bawełniany beret.
Jej drogę przecinało wielu członków komunikacji miejskiej. Dziewczyna od tyłu przypominająca płeć przeciwną jednak z twarzy piękną i odzwierciedlającą wszystko co powinna swemu żeńskiemu rodowi.
Starsza pani w jasnokremowym futrze do nóg dostojnie chodziła nie zważając na innych oczekujących i ich koleiny.
Pociągi przyjeżdżały i odjeżdżały.
*
Kolejka ruszyła, wszystkimi zatelepała silą odśrodkowa sprawiając iż cała zawartość zrobili krok w przeciwnym kierunku do czoła maszyny.
*
Biedna kobieta ze zniszczoną twarzą i grubą, wysoką czapką na głowie, a także z tabliczką na piersi i kubeczkiem po daninę w dłoni składała pokłony modląc się o zdrowie tych którzy dali albo nie zechcieli ofiarować jej kawałka swego bogactwa.
Mijali ją wszyscy, ale tylko nieliczni znaleźli się na gest podarowania jej nieznacznej ilości pieniędzy dzięki którym będzie mogła posilić się tego wieczoru.
*
Ciemnej karnacji mężczyzna z lekkim zarostem wpatrywał się w nazwę stacji w oczekiwaniu na kolejny środek transportu.
Ubrany w imitującą skórę, świecącą kurtkę ze ściągaczami u dołu. Trzymał w jednym ręku plastikową torbę w drugiej telefon z kablem wędrującym pod jego odzieniem wprost do uszu. Przez elektryczność słyszał dźwięki nowoczesnej wschodniej muzyki.
Ktoś biegł do zamykającego się już pociągu. Nie zdążył drzwi zamknęły się przed nim a światełko nad nimi zapaliło się przestając migotać co oznaczać miało koniec przeładunku.
*
Mały gruby chłopczyk ubrany od góry do dołu w regionalne moro i grubą czarna czapkę, szedł podziemnymi tunelami rozglądając się na wszystkie strony na ludzi i banery reklamowe.  Poprawiał nerwowo cienki szalik spadający mu z szyi. Po tłustych policzkach spływał mu pot a on wytrzeszczał paszczękę na otaczających go uczestników ruchu podziemnego. Zbiegł po schodach prawie się nie przewróciwszy i zniknął w jednym z wielu ukrytych pod ziemią pociągów.
*
W granatowe spodnie i brązowe lakierki ubrany stał twarzą do drzwi mężczyzna. Patrzył sobie sam w oczy i myślał. Jego osoba poruszana była przez siły działające na pojazd.
*
Długa stacja z rzeźbionymi ścianami o kremowym kolorze opływała w tłumy przechodniów.
Wysoki łukowaty sufit z dziesiątkami żyrandoli wiszących w parach wzdłuż. Kwiaciaste wzory leczące drobne elementy w całość. Czerwono szaro czarna kamienna podłoga po której stąpało wiele tysięcy stop naraz kiedy na peron wjeżdżały pociągi.
Halas uderzania kol o szyny pantofli o kamienie mieszały się z syrenami oznajmiającymi przyjazd nowego pojazdu zabierającego pasażerów.
*
Zgrabne odsłonięte nogi wielu przypadkowych młodych kobiet które stąpały po chodnikach w wysokich i cienkich obcasach. Jedne proste drugie bardziej wyszukane. Z różnych materiałów skonstruowane - skora, zamsz, eko materiały czego dusza pragnęła. Wystarczyło zaledwie przysiąść na jednej z wielu law ustawionych wzdłuż filarów.
*
Długie ruchome schody zabierały podróżujących z, lub, na powierzchnie globu ważkim tunelem oświetlonym dwoma rzędami kulistych latarni poustawianych miedzy pasami schodów. Wielu w spokoju czekało aż dojada na sam szczyt inni pomagali sobie siłą własnych kończyn w celu przedostania się na szczyt.
Górna hala kompleksu podziemnych pociągów również nie wyglądała na tanią. Wielkie mosiężne żyrandole oświetlających wnętrze bez okien swoim blaskiem. Złota farba ozdobione barierki z wytopionymi imitacjami wstęgowa na które i tak nikt by uwagi nie zwrócił...
*
Stare nieodremontowany budynek wyglądający na dom handlowy zagospodarowany i oddany do użytku betonowe bloki połączone żelaznymi nitami tworząc wysoka konstrukcje na dziewięć pięter pokryty został tylko na pierwszych dwóch poziomach ciemnym kamieniem by atrakcyjnie wygadał dla idących ulica ludzi. Przy tej samej ulicy tyle że po drugiej stronie stal ładny jasny budynek z kolumnami  oświetlony zielenią na jedynej jego kopule.
*
Ulica dosyć znana szły dwie pary innej narodowości rozmawiających po ojczystemu szła tez piata osoba znająca ich jeżyk. Usłyszawszy zwolniła kroku patrząc spod kaptura na nich. Upewniwszy się ich tożsamości podeszła przywitać się jednak na mile powitanie nie napotkała jedynie jedna kobieta nieśmiało odpowiedziała po czym zapadła cicha. Z powodu braku jakiegokolwiek zainteresowania samotnik odszedł śmiejąc się z tych ze ludzi po cichu. Przez dłuższa chwile nie rozmawiali. Wznowili dialog miedzy sobą po jakiejś chwili ale piaty już był daleko od nich.
*
Na środku bulwaru stała postać. Przewyższająca swym wzrostem przechodniów. Ubrana w luźne garniturowe spodnie kamizelkę marynarkę tego samego koloru. Trzymała ręce w kieszeni i z uśmiechem przyglądała się przechodnia, którzy co jakiś czas starali się uchwycić postać na dłużej. Postać była na wpół lisa. Jedynie na potylicy rozkwitała bujna fryzura.
*
Szybkim ruchem zamknął niewielki notatnik zapisany w znacznej części po dzisiejszym dniu.
Postanowił przejść się po okolicach dworca, pojeździć koleją podziemną i zabawić się w grę z przed lat, czyli w opisywanie napotkanych przypadkiem ludzi, miejsc, sytuacji.
Uwieczniał w ten sposób fragment realnego świata. Nigdy nie myślał o wykorzystywaniu ćwiczeń w ostatecznych pracach jednak są mu inspiracją i natchnieniem w czasach pustki.
Zamknął notes i schował wraz z długopisem do bezpieczniej kieszeni by przypadkiem nie zagubić swoich kilkugodzinnych wzmianek o otoczeniu.
Rozejrzał się po okolicy w celu uświadomienia gdzie jego przemarznięte kończyny go przywiały. Niedaleko stąd znajdowała się interesująca i dobrze znana mu restauracja. Postanowił zjeść dzisiaj ciepły i wyśmienity obiad.
Od tygodnia w końcu jego dieta ograniczała się do herbat, kanapek oraz papierosów tak więc miał prawo odreagować.
Kilka ulic bliżej centrum znajdowała się w wysokiej kamienicy staromodna restauracja.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz