Dosypał niepośpiesznie
kolejną porcję substancji pobudzającej.
W
oczekiwaniu na gotowość substancji składowych, odwrócił się w stronę rozmówcy i
trzymając znowuż stalowy sztuciec w dłoni i przekładając go nerwowo:
- Mogę… -
zadał pytanie nieśmiało - …mogę wiedzieć, jak?
Sam nie miał
pojęcia, czy interesuje go ta informacja, jednak mężczyźnie mogło zrobić się
lżej na duszy, gdy porozmawia o tym z kimś z zewnątrz
- Policja
twierdzi, że było to samobójstwo – odpowiedział mu niezwykle zgrabnie, bez namiętnie
oraz szybko. W poprzednich słowach dało dostrzec się wahanie, teraz wyrazy
płynęły niepowstrzymanie – znalazłem ją, w wannie z podciętymi rękoma. Żadnego
listu, żadnych nerwowych telefonów. Nic.
- A pan? Co o
tym myśli?
Odpowiedziała
mu pustka. Alojzy patrzył się przed siebie z otwartymi wielkimi oczy, z
obojętnymi siwymi brwiami.
Woda się
zagotowała. Czajnik huczał niczym lokomotywa parowa kiedy cząsteczki parującego
tlenku wodoru uchodziły z zamkniętego
obiektu. Chwycił za gorące uch i przechylił bezpośrednio nad z grubego szkła
szklanką. Naczynie wypełniło się wrzątkiem unosząc papierową torebkę ku górze.
Po kilku sekundach, gdy prozaik potrząsł tutką z ziołami w bezbarwną ciecz zaczęły
wplatać się brązowawe elementy. Po chwili cały kufel zabarwił się jednakowo, a
para unosząca się znad parzyła w dłonie. Chwycił za uchwyt i przeniósł na stół
obok siedzącego staruszka, który mimo okoliczności uśmiechnął się życzliwie do
pisarza.
- Wiesz co
myślę? – zwrócił wzrok na rozmówcę – Wierzę im. Była naprawdę, naprawdę dobrą
dziewczyną, ale miała problemy – poczekał - ze sobą. Nie mówiła o nich, ale
dało się spostrzec. – patrzył się teraz w jego oczy, obaj spoglądali sobie w
nie – zapytasz czemu nie zapytałem? Pytałem, wiele razy, ale nie chciała
rozmawiać, a siłą jej do tego zmusić nie potrafiłem. Może to moja wina także,
może nie. Któż to wie?
- Nie
zadręczajmy się takimi dywagacjami. – poradził młody staremu – odeszła, i nie
wróci. Musimy nauczyć się z tym żyć.
Mężczyzna
wstał, wsunął krzesło, obie ręce położył na oparciu i spokojnym głosem wypowiedział:
- Spróbuj przekazać
takie słowa jej rodzicom, już tu jadą. Należność za twoje mieszkanie posłuży
nam za organizację transportu. Jeżeli mógłbyś… - nie dokończył
- Mógłbym,
ale aktualnie nie jestem świadom gdzie znajduje się najbliższy punkt transakcji
gotówkowych.
- Ależ to
nie problem – z pod płaszcza wysunął się niewielki mózg elektronowy – mógłbym tylko
zawczasu zdjąć z siebie odzież wierzchnią?
- Wolałbym
mimo wszystko, nico bardziej tradycyjne metody – pomyślał o wyciągu
transakcyjnym i długopisie – nie ufam cudom techniki.
- Nie
dobrze, ponieważ są one o niebo łatwiejsze w obsłudze niż tradycyjne
zastosowania. Wszystko przyśpiesza się o godziny. To nasza przyszłość –
traktował staruszek.
- Przyszłość
to stworzymy my, a nie pieprzone zabawki, wirtualne światy czy przyśpieszenie
życia. To co tworzymy od stuleci z każdą chwilą kradnie nam coraz to więcej
tego co nazywamy codziennością i istnieniem ludzkim. Za kilka set lat nic nie
zostanie z uczuć, kierowania się sercem i wolności wyboru. Zaplanujemy sobie
życie od narodzin do dnia zgonu – zadumał się nad kolejnymi słowami – ot co, i
będziemy mieli kolejne armie bez mózgów i znów zaczniemy się bić, a potem
zostanie już nic.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz