Fragment dedykowany Adriannie
Drobna kobieta przemknęła przez
korytarz. Jej delikatne, zgrabne ciało skrywało się w mrokach pomieszczeń
między, którymi stąpała. Dokładnie wiedziała gdzie ma się udać. Minęła jeden
pokój, drugi, zatrzymała się na trzecim. Zgasiła światło i stała się tym samym
całkowicie niewidzialną. Dało się dostrzec jedynie jej nagie stopy, które oświetlane
przez wnętrze pomieszczenia naprzeciw,
którego stałą. Światło uciekało przez szczeliny, a ona konfrontował się wrotami
wyrzeźbionymi i zrobionymi z ciemnego drewna. Zsunęła spodnie z nóg. Pociągnęła
ostrożnie za klamkę, by nie zdemaskować swych podchodów.
Teraz była już oświetlona jasnością
z wnętrza. Kierowała się do swego kochanka.
Weszła stąpając na palcach. Było
parno i mgliście. Rozpięła stanik, odłożyła go na szafkę z ubraniami mężczyzny.
W czarnych figach o koronkowej obwódce znajdowała się półtorej kroku od swojego
partnera.
Wciąż jej nie słyszał, zajęty sobą.
Myślał o wszystkim i o niczym. Przelatywała mu czasami przez głowę stojąca tuż
za nim i czekająca na odpowiedni moment kobieta. Znajdował się pod strumieniem
gorącej wody twarzą do ściany, mydlił swe ciało. Pochłonięty szumem. Wcale nie
spodziewając się ataku, który miał nastąpić za chwilę.
Kobieta ostrożnie uchyliła
drzwiczki do kabiny i wsunęła obejmując go od tyłu swymi drobnymi rączkami,
nieco zaskoczony odwrócił się, lecz był już pewny siebie. Spojrzał na nią.
Miała drobną, smukła twarzyczkę,
ciemnoniebieskie oczy i mocno czerwone usta od szminki, była delikatnie
umalowana na oczach. Stałą w spiętych włosach, cała naga, naprzeciw nagiemu
przeciwnikowi, którym był on, kochanek.
Wpatrywali się w siebie bez słowa
pewien czas, po czym objął ją delikatnie prawą ręką w pasie układając dłoń tak
by zawadzała delikatnie o jej lewy pośladek. Ona śmielej – wsunęła się
przylegając do niego i łącząc dłonie tak by dotykać gdzieniegdzie mężczyznę. Zaczęła
całować go po klatce piersiowej zmierzając ku szyi, na której zatrzymała usta,
i którą napoczęła całować naprzemiennie gryząc, z wprawą i wdziękiem.
Woda opadała, ogrzewając ich
ciała, łącząc je i opływając.
Mężczyzna, kiedy ona całowała
jego skórę, skierował głowę ku górze i zamknął oczy, najwyraźniej go to
podniecało, by nie pozostać biernym skierował swą wolną dłoń ku jej
proporcjonalnej piersi. Była taka jak sobie ją wymarzył. Nieco większa od jego dłoni,
lecz nie na tyle duża by nie dało się jej okiełznać, komponowała się doskonale
z całą resztą kobiecego ciała. Prawą ręką wirował po jej pośladku co raz,
opuszczając rękę głębiej, to smyrgając po plecy, na których dało się wyczuć poszczególne
kręgi kręgosłupa.
Lewą ręką szczypał, masował,
łaskotał brzuch naprzemiennie z piersiami oraz delikatnie uwrażliwiał
podbrzusze partnerki. Nagle oderwał od niej obie ręce co spowodowało, iż sama
zaskoczona odsunęła się od niego obejmując go dłońmi na bokach i pytającym
spojrzeniem wpatrywała się mu w oczy.
Jasnozielone oczy o wąskich źrenicach
patrzyły się na nią. Wyczuwając odpowiedni moment do ataku
Gdy najmniej się tego spodziewała
pocałował ją drapieżnie i zaczęli taniec. Całowali się szybko i nieprzytomnie.
Nagle zwalniali, żeby za chwilę przyśpieszyć wielokrotnie, dotykali się w tylko
dla siebie dostępnych miejscach na ciele. Ściskali się i oswabadzali. Jedno
wbijało się paznokciami w ciało drugiego. Drugie odwzajemniało się delikatnym dotknięciem
w okolicach intymnych. Pierwsze piło, drugie puszczało. Kobieta przygryzała,
mężczyzna się wgryzał. Mężczyzna szczypał, kobieta całowała, tak nie
przyzwoicie i tak długo, tylko oni wiedzieli.
Po długim biegu na szczyt dopadła
ich nostalgia, popatrzyli na siebie, wyszeptali sława dwa po czym runęli sobie
w objęcia. Tak stali nie zważając na płynące po nich strumienie wody.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz