czwartek, 8 listopada 2012

Dzień ósmy - na zakończenie - 761 słów w godzinę - 15 737

 Stał teraz przed wyborem. Wrócić się i wyjaśnić zajście, albo stchórzyć oraz iść i szukać w miasto na własną kieszeń.
- Weronika!! – krzyknął słysząc na nowo nie naoliwione drzwi. Biegł teraz niezgrabnie ku niej.
Dziewczyna zdziwiona wołaniem uchyliła drzwi i wysunęła ciało owinięte ręcznikiem między dom, klatkę.
- Przepraszam, że przeszkadzam, ale chciałem zapytać o kilka spraw związanych z mieszkaniem. – Popatrzyła na niego, potem na ściany, zwróciła uwagę na malutki krzyż harcerski przyczepiony na kurtce. Uśmiechnęła się lekko.
- Tak, wejdź proszę – okazała się stanowczo zbyt miła.
Gdy minęli próg kwatery, kobieta pokierowała go na krzesło w dużym pokoju. Całe mieszkanie było ogromne zważając na fakt iż mieszkała sama. W drodze do dużego pokoju zdążył zauważyć jedynie uchyloną łazienkę oraz kuchnię. Bowiem rozkład lokalu był następujący:
Od drzwi. Pierwsze pomieszczenie na lewo to kuchnia. Wykończona w stylu klasycznym z odrobiną starości. Ciemnobrązowa sklejka otaczająca meble, szafki nad blatem. Starszawa kuchenka gazowa z piecykiem oraz jednokomorowy zlew. Przy ścianie od strony okna wysoka lodówka. Dokładnie taka sama jak u niego. Na prawo od wejścia pomieszczenie zamknięte. Kolejne pomieszczenie  to wydawałby się sypialnią, na wprost niego łazienka, a drugie drzwi po lewo to właśnie pokój dzienny. Najbardziej zastanawiał go fakt, jak na takiej samej powierzchni jak jego lokum zmieszczono takie monstrum jak to, w jaki sposób zostało to zbudowane.
Rozgościł się w salonie, wpatrując się w ruchy prawie nagiej piękności, zmierzającej do sypialni by  wdziać coś na siebie nim zaczną konwersacje
- Daj mi tylko chwilkę – powiedziała łapiąc za ręcznik i zaczynając chód ku przeciwległym drzwiom – tylko się ubiorę – nie musisz, pomyślał sobie uśmiechając się krzywo.
Spojrzała na niego spod oka, jakby chciała mu oświadczyć „domyślam się”. Uśmiechnął się na to podwójnie.  Zniknęła w drzwiach naprzeciwko. Jednak nie zamknęła ich, chciała wywołać u niego pożądanie, a  może zazdrość? Kto wie? Tylko ten, który zrozumiał ród kobiecy.
Pokój gdzie się znajdował był spory, nieco większy od jego sypialni. Z dużym naściennym telewizorem oraz regałami po bokach,  na których umieszczono dwa głośnik. Pod odbiornikiem umieszczono podłużną  półkę stojącą na podłodze, w jej wnętrzu odtwarzacz płyt, dekoder satelitarny i najprawdopodobniej router.
Na ścianie wisiał stary obraz przypominający mu ten ze swojego pierwszego mieszkania. Duży zimowy pejzaż starej Stolicy. Z okna widniała główniejsza ulica, z której to przyjechał taksówką pierwszego dnia. Poznawał sklep metaliczny znajdujący się po drugiej stronie. Samochody przejeżdżały rzadko, a jeden pas jezdni z każdej ze stron obstawiony był zaparkowanymi pojazdami. Na chodnikach wielu było przechodniów mimo godzin pracy i dnia roboczego.
Z niedomkniętego pomieszczenia przez niewielki otwór odwrócona do niego plecami stała naga Weronika, zrobiła to celowo?,  Kształtne biodra i talia. Zza drzwi wystał lewy pośladek, dało się dostrzec te same niedoskonałości co gdy spotykali się za młodu – delikatne, punktowe zaczerwienienia na górnej części ud. Zawsze domyślał się, że to był powód jej wstydliwości przy pokazywaniu nóg, czy też chodzeniu w bieliźnie, lecz nigdy nie miał odwagi zapytać oto, mimo tak długiej i dojrzałej znajomości.
Nałożyła na siebie czarny koronkowy stanik, czarne figi od kompletu. Odwróciła się w stronę podglądacza, pokiwała głową negując i zamknęła pokój. Momentalnie po tym wyszła w zwiewnej, ciemnej koszuli oraz jasnych, luźnych spodniach.
Usiadła przy stole, wyjęła paczkę cienkich papierosów na stół wraz z zapalniczką, tą samą co w restauracji i otworzyła usta:
10.10
- Tak więc w czym rzecz?
- Mam pytanie dotyczące kilku istotnych dla mnie szczegółów.
- Słucham uważnie. – rozłożyła ręce i wpatrywała się w jego czyste oczy.
Wyciągnął dłoń zaciśniętą w pięść powoli na stół i zaczął wymieniać
- Pierwsze, łatwe: gdzie jest najbliższy sklep spożywczy? – wyciągnął kciuk – Drugie, nieco trudniejsze: gdzie i co mogę tu znaleźć w obrębie dwudziestu minut piechotą – wyprostował palec wskazujący – Trzecie, trudne: kto mieszka na piętrze drugim, pod czwórką? – środkowy palec także opuścił pięść.
Kobieta zakłopotała się na pytanie trzecie. Spojrzała ma dłoń z trzema wystawionymi palcami i wydukała:
- To tak… Sklep znajdziesz idąc na prawo od wyjścia z budynku, dwieście metrów maksimum – nie długo zajęło jej zapomnienie o trosce – drugie… coś ciekawego. Przyjdź do mnie o 11 to ci powiem, muszę pomyśleć,  a trzecie… - zatrzymała się – to długa historia, mogę ją skrócić, ale osoba taka jak ty, na pewno będzie chciała ją usłyszeć w całości, dlatego zaproponuje spotkanie, łamiąc moją główną zasadę.
- Czyli?
Liczyła, że o to właśnie zapytam. Dałem się złapać jak ptaszek w klatkę
- O niespotykaniu się z byłymi – powiedziała to tak beznamiętnie, że aż jego, po tylu latach, po tylu przeżyciach coś zabolało, coś na nowo pękło.
- To kiedy mam przyjść na dłuższą pogawędkę?
- O jedenastej. Dziś mam wolne. – odpowiedziała nie patrząc na niego a zapalając damskiego papieroska. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz